Inspirujące filmy dla agentów nieruchomości


Pracujesz jako agent nieruchomości, a może właśnie zaczynasz pracę jako pośrednik nieruchomości? Oto filmy dla agentów nieruchomości jakie warto obejrzeć, niezależnie od tego na jakim etapie pracy w tej branży się właśnie jest. Inspirujące filmy o agentach nieruchomości to niezła rozrywka ale też źródło wiedzy na temat tego, jak to robią inni, póki co agenci za granicą.

Filmy dla agentów nieruchomości – inspiracje dla doświadczonych i początkujących pośredników

Na YouTube aż roi się od kanałów i filmów zamieszczanych przez agentów nieruchomości, ale to temat na osobny artykuł pod tytułem “Kanały dla agentów nieruchomości”. W tym artykule podam przykłady filmów fabularnych, ale też dokumentalnych pokazujących jak wygląda praca agenta nieruchomości.

Filmy dla agentów nieruchomości – „zniekształcona” rzeczywistość 

Już na wstępie muszę uprzedzić, że większość, a właściwie wszystkie z poniżej przytoczonych filmów nie pokazują jednego z najważniejszych aspektów pracy agenta nieruchomości – czyli pozyskiwania ofert. Większość filmów, szczególnie „dokumentalnych”, kompletnie pomija ten aspekt lub ukazuje go bardzo zdawkowo, co wręcz zniekształca rzeczywistość, a co gorsze może prowadzić do wyrobienia sobie fałszywego obrazu tego zawodu, co może być wręcz rujnujące, jeśli ktoś na takiej podstawie oprze swoją decyzję o wejściu do tej branży.

Co to jest „pozysk”? Przeczytaj m.in. o tym w artykule Agent nieruchomości – czy nadaję się do tej pracy?

Szczególnie weź sobie do serca fragmenty dotyczące pozyskiwania ofert nieruchomości na sprzedaż. Bez tego, twoje pierwsze tygodnie a co gorsza nawet miesiące pracy w agencji nieruchomości mogą okazać się koszmarem i niewypałem – a wszystko na skutek błędnego wyobrażenia o zawodzie agenta nieruchomości.

Co ciekawe, fimy o agentach nieruchomości na Natflix, to chyba największa baza takich filmów na ten moment w Polsce.

Co pokazują filmy o agentach nieruchomości? 

No właśnie, może małe doprecyzowanie. Większość z tych filmów nie powstała z myślą o agentach nieruchomości, a o widzach, którzy z założenia chcą zobaczyć nie tyle pracę pośredników, ile właśnie prezentowane przez nich nieruchomości. Zaryzykuję stwierdzenie, że gdyby filmy te były produkowane z myślą o agentach i tylko do nich kierowane, to ich oglądalność byłaby niszowa. Tymczasem siłą napędową całej machiny promocyjnej są piękne i zarazem drogie nieruchomości, które widzowie chcą oglądać i o których chcą po prostu marzyć. Niestety u niektórych osób utrwala to jednocześnie całkowicie wypaczoną opinię na temat pracy agentów nieruchomości, co może być szkodliwe, jeśli któryś z widzów jest na etapie podejmowania decyzji o wejściu do tego zawodu. Może się to wiązać z niemałym rozczarowaniem i to w pierwszych dnia pracy tak „zainspirowanego” agenta.

Inni agenci czytali;) Kultowe teksty z polskiego YouTube  

Czego nie pokazują filmy o agentach nieruchomości?

W świecie realnym praca agenta nie polega głównie na spotykaniu się z hiper bogatymi klientami i pokazywaniu im ultra ekskluzywnych i bardzo drogich nieruchomości. Za ich sprzedaż pobiera się prowizje, za które (wg większości takich filmów) można kupić sobie luksusowy samochód czy nawet mieszkanie i mowa tu o wynagrodzeniu za sprzedaż jednego domu, czy apartamentu. W rzeczywistości prezentacje domów, mieszkań, zajmują kilka, może kilkanaście procent pracy agenta, a cała reszta jest zdecydowanie mniej „widowiskowa”. Z tego też powodu owa „reszta” kompletnie nie nadaje się do pokazywania w takich filmach, np.: pozyskiwanie klientów, godziny rozmów telefonicznych, umawianie spotkań, dojazdy, praca z dokumentami, urzędnikami, prawnikami, skanowanie, kserowanie, przygotowanie wnętrz do sesji foto/video i prezentacji, niekiedy także sprzątanie (jeśli za chwilę ma przyjechać fotograf, a Twój sprzedający ma nieco inne „poczucie estetyki” niż Ty…).

Filmy o agentach nieruchomości – filmy dla (przyszłych) agentów nieruchomości. Lista tytułów 

 

L’Agence: Luksusowe nieruchomości 

Serial „L’Agence: Luksusowe nieruchomości” z kategorii Reality TV, pokazujący pracę francuskiej rodziny agentów nieruchomości. Założycielami agencji mieszczącej się w Paryżu jest małżeństwo, które „wciągnęło” do zawodu także swoich synów. Kolejne odcinki ogląda się z rozkoszą. Widz może podpatrzeć wycinek pracy, a nawet i życia osobistego poszczególnych bohaterów. Prezentowane nieruchomości są wręcz oszałamiające. Apartamenty w historycznych kamienicach Paryża, zamki i posiadłości milionerów przenoszą nas w inny świat. Mnie osobiście ten film uzmysłowił, jaka przepaść jest pomiędzy gustem, wyczuciem, ale też wykończeniem najbardziej ekskluzywnych nieruchomości we Francji, a resztą świata, nie wyłączając posiadłości amerykańskich milionerów, które na tym tle wypadają poniekąd blado i w pewnym sensie topornie. Jeśli chodzi o bohaterów, to producentom udało się zbudować narrację, która umożliwia ich polubienie, co w innych seriach tego typu jest niemal niemożliwe z powodu powierzchowności postaci (główną rolę grają tam nieruchomości, a agenci są tylko dodatkiem w kadrze, bo ktoś coś mówić musi). Choć serial nie ukazuje całej pracy agenta nieruchomości (w kadrze bodajże ani razu nie pojawia się np. papierowa umowa), to bracia, przynajmniej w kilku miejscach artykułują jak ważne i jak trudne jest zdobycie podpisu na umowie (czyli to, co w innym artykule nazwaliśmy pozyskiem), inaczej mówiąc przekonanie sprzedającego do powierzenia do sprzedaży nieruchomości, domu, mieszkania.

Jeśli miałbym jednym zdaniem podsumować produkcję  „L’Agence: Luksusowe nieruchomości”, to byłoby to zdanie „nie mogę doczekać się kolejnego sezonu!”.

Oficjalna witryna Netflix

 

Selling Sunset

Kolejna produkcja Netflixa, czyli Selling Sunset, doczekała się już kilku sezonów, co wskazywałoby, że cieszy się naprawdę dużym powodzeniem widzów. Jeśli nie pracujesz jako agent i nie masz tego w planach, możesz spokojnie zanurzyć się w nieskomplikowanej fabule tego dzieła. Jeśli chcesz znaleźć w tej produkcji coś, co będzie przydatne w pracy agenta nieruchomości w Polsce, to możesz się rozczarować. ”Oś” wszystkich odcinków można streścić w kilku słowach:

Luksusowe amerykańskie domy + seksowne (przynajmniej takie chyba było założenie) agentki + banalne dramy obrazujące tarcia między głównymi bohaterkami serialu

Oglądając ten serial, można odnieść wrażenie, że w pracy agenta nieruchomości nie liczy się wiedza specjalistyczna, a nawet ogólna, niepotrzebna jest właściwie inteligencja. Wystarczy nieco pudru, trochę więcej silikonu i szczypta samozaparcia. A, no i jeszcze szef, który pełni rolę managera i kogoś w rodzaju selekcjonera. Patrząc na skład agencji, widz zaczyna zastanawiać się, jakie są podstawowe kryteria doboru pracowników oraz co liczy się w oddziaływaniu na klienta. Muszę uczciwie przyznać, że nie przebrnąłem nawet przez jeden cały sezon, a nawet przez pół sezonu. Chyba nie jestem w targecie, zarówno jako mężczyzna, jak i agent nieruchomości poszukujący inspiracji i wiedzy do wykorzystania w swojej pracy. Oglądając ten serial trudno uwierzyć, że w Stanach do uprawiania zawodu pośrednika konieczne jest zdanie egzaminu. W Polsce taki egzamin nie jest prawnie wymagany, choć wielu agentów decyduje się na kursy dla pośredników nieruchomości zakończone jakąś formą egzaminu.

Amerykańscy agenci nieruchomości i własna baza klientów, znajomości kompletowanych przez lata

Jest jednak jeden ciekawy motyw, który przewija się przez większość odcinków i pewnie też wszystkie serie (nie dałem rady obejrzeć, więc nie mam 100% pewności). Agenci nieruchomości w Stanach Zjednoczonych bardzo mocno bazują na swoich znajomościach, własnych klientach, na bazach klientów, które wypracowywali przez lata pracy. Można odnieść wrażanie, że ich podstawowa wartość, to znajomości potencjalnych klientów na szybki zakup nieruchomości, które sprzedają, dlatego w filmie aż roi się od scen, w których robią tzw. dni otwarte  i zapraszają na nie konkretnych, znanych klientów ze swojej bazy, czyli ze swojego telefonu komórkowego. Więc po obejrzeniu filmów z serii „Selling coś tam„,  ktoś, kto wyobraża sobie, że do rozpoczęcia kariery agenta wystarczy dobra prezencja i drogie ciuchy, a nie zwróci uwagi na ten aspekt, może się srogo zawieźć…

 

Kupić Plażę (Selling The Hamptons)

Po „sukcesie” Selling Sunset (mierzonym liczbą sezonów) kolejni producenci podjęli się pokazywania fascynującego życia amerykańskich agentów pośredniczących w sprzedaży domów marzeń. W Kupić Plażę (Selling The Hamptons) przepis na scenariusz jest ten sam. Czyli są jacyś agenci (tym razem przewaga panów), za to równie mocno skupieni na swoim wyglądzie co koleżanki z Selling Sunset. Do tego mamy tu też posiadłości za kilka, kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt milionów dolarów, dramy, jakieś wstawki z życia prywatnego (ktoś spodziewa się dziecka, ktoś się z kimś pokłócił itp.). Pośrednik w obrocie nieruchomościami z Polski, raczej nie znajdzie w tym serialu wielu rzeczy, które mógłby wykorzystać w swojej codziennej pracy. No może poza ogólnym zorientowaniem się jakie fryzury są teraz na topie w Hamptons w stanie Nowy York.

I jeszcze coś nietypowego. W jednym z odcinków jest scena, w której klienci agentów są niezadowoleni z efektów home stagingu przygotowanego i opłaconego przez agentów w ich domu. Generalnie bardzo im się nie podoba i żądają, by przywrócić stan wcześniejszy . I wiecie co robią nasi bohaterowie  (od tego momentu negatywni „bohaterowie”) ? To, co każą im zrobić klienci! Mamy tu więc pewien paradoks. Sprzedający zlecają znalezienie nabywców agentom, czyli ekspertom. Agenci wykonują czynności, które mają ich przybliżyć do realizacji celu, czyli znalezienia nabywcy, w tym przypadku jest to akurat home staging.  Odpowiedzmy sobie w takim razie na pytanie, kto tu jest ekspertem od poszukiwania nabywców? Profesjonalny agent, czy klient, który zleca mu pracę, ale jednocześnie krytykuje, a nawet blokuje jego eksperckie działania? Coś tu nie gra.

 

Selling Tampa

Jeśli miałbym opisać możliwie krótko i szybko fabułę serialu, to dużo łatwiej byłoby mi zrobić to dla osób, które obejrzały już wcześniej choćby jeden odcinek Selling Sunset lub przeczytały wcześniejszy akapit na temat tego serialu. Dlaczego? Bo wystarczy zamienić gromadkę białych dziewczyn (z Selling Sunset) na grupę czarnoskórych piękności i właściwie na tym różnice się kończą. No może z wyjątkiem tego, że „blondynkami” w Selling Sunset dowodzi facet, a Afroamerykanami w Selling Tampa kobieta – i to do tego weteranka marines. Reszta jak w sprawdzonym schemacie – piękne domy, piękne kobiety, przystojni klienci zazdrość, intrygi, obgadywanie, konflikty i milionowe kwoty…

 

Betonowe złoto

To również obejrzałem „bo był na Netflix”, ale skusiły mnie też zapowiedzi, z których wynikało, że Betonowe Złoto, to pasjonującą historia o niemieckich agentach nieruchomości. „Dowiem się, jak tam Niemcy pracują”. I oceniam to jako stracony czas. Teoretycznie, coś o pracy agentów jest w pierwszych minutach filmu. Z każdą kolejną minutą widz orientuje się, że to film o zwykłych oszustach, a nie agentach nieruchomości. Jeśli lubisz kino, które udaje kino akcji, to może być propozycja dla Ciebie. Jeśli chcesz działać w branży nieruchomości i podpatrzeć w tym dziele coś, co możesz w przyszłości wykorzystać, to zawiedziesz się, a na pewno już nie bierz przykładu z głównych bohaterów, bo skończysz w kryminale.

Buying Beverly Hills. Netflix – jest nadzieja 

Po obejrzeniu kilku serii (no, może kilku pierwszych odcinków poszczególnych serii) Netflix, pojawiła się nowa nadzieja na to, że film dotyczący pracy w agencji nieruchomości nadaje się także do oglądania przez kogoś, kto wiąże z tym zawodem jakieś plany. To Buying Beverly Hills. Muszę przyznać, że pochłonąłem cały sezon z 2 dni. Tradycyjnie są tu piękne domy, atrakcyjne agentki i przystojni agencji. Jest coś jeszcze, czyli całkiem sporo jak na Netflix informacji o zasadach, na jakich pracują agenci nieruchomości. Z jednego odcinak dowiesz się np. jaka jest prowizja agenta nieruchomości w Stanach Zjednoczonych. Pomocne są też rady dawane córce właściciela agencji przez osoby, które ją „kołczują”. Oglądajcie, zapamiętujcie, zapisujcie, stasujcie – zarabiajcie.

 

The Big Short 

The Big Short, to rewelacyjny film oparty na faktach, ukazujący, w jaki sposób i dlaczego nie było ucieczki przed kryzysem finansowym z 2008 roku. Nie jest to lekkie kino. Nie ma tu efektów specjalnych, scen pościgów, za to są niezłe zwroty akcji, które dotyczą jednak tego, jak rekiny finansjery wykorzystują bieżącą sytuację do zarabiania na całym systemie patologii, który udało im się zauważyć przed innymi na rynku nieruchomości i kredytów w Stanach (i nie tylko). Co ciekawe w filmie są epizody z agentami nieruchomości, którzy opowiadają o swojej pracy, o „naciąganiu” klientów, gonieniu celów sprzedażowych bez absolutnie żadnych skrupułów. Są też wypowiedzi ofiar takich „agentów”, które utraciły i swoje oszczędności i dach nad głową (o pracy już nawet nie wspominając). Może nie da się z tego wyciągnąć wskazówek do codziennej pracy w roli agenta nieruchomości, ale taka wiedza historyczna jest bardzo cenna i niezbędna, by mieć własny „big picture” na to, jak działa świat doradców, sprzedawców, maklerów, bankierów, agentów, ale też instytucji państwowych, które powinny z definicji dbać o bezpieczeństwo i przejrzystość rynku i jego uczestników.

A tu okazuje się, że rządzi… – tak, pieniądz.

 

Złap mnie jeśli potrafisz

Podobnie jak w przypadku filmu The Big Short, film Złap mnie jeśli potrafisz, nie opowiada o pracy agenta nieruchomości. Opowiada o „pracy” i życiu oszusta, który dorobił się milionów, oszukując drobnych inwestorów, sprzedając im śmieciowe papiery „wartościowe”.

Co z tej historii może wyciągnąć agent nieruchomości? Są tam sceny, które pokazują pracę z telefonem, pierwszy kontakt i rozmowy z potencjalnymi klientami. Tak się składa, że praca agenta nieruchomości w dużej mierze uzależniona jest od biegłości w tzw. zimnych telefonach. Są one konieczne, żeby mieć tzw. pozyski – o czym pisałem artykule dla początkujących agentów nierochomości.

Wróćmy do filmu. Tytułowy bohater grany przez Leonardo DiCaprio jest (nie)zwykłym oszustem, ale wydaje się, że sceny pokazujące jak rozmawia z potencjalnymi klientami, nie zostały wyssane z palca. Oczywiście sprzedawany przez telefon produkt jest tu całkiem inny niż dom czy mieszkanie, ale docenić należy co najmniej upór głównego bohatera i jego dążenie do celu w rozmowach z nieznajomymi osobami po drugiej stronie słuchawki. A jest to jedna rzecz, z którą właściwie codziennie mierzą się agenci nieruchnmości.

Najlepszy film dla agentów nieruchomości. Netflix: Transakcje za milion dolarów: Nowy Jork

Najlepsze warto zostawić zawsze na koniec. Tak jest i tym razem. Netflix Polska udostępnił dla polskich widzów Transakcje za milion dolarów: Nowy Jork, czyli 4 sezon z roku (uwaga) 2015! I wiecie, co? Pomimo upływu lat, ten właśnie serial to wg mnie najlepszy film instruktażowy dla agentów nieruchomości, którzy działają już w branży i chcą wejść na wyższy, a właściwie najwyższy poziom obsługi klienta i sprzedaży drogich (choć nie tylko) nieruchomości. Mimo, że produkcja ma już kilka lat, nie zmieniły się przecież zasady negocjowania, psychologia sprzedaży, dynamika procesu sprzedaży nieruchomości czy dopinania transakcji. Na tym filmie, to wszystko jest doskonale wręcz pokazane. Dla kogoś, kto zajmuj się sprzedażą domów, mieszkań, apartamentów, kamienic, to doskonały materiał szkoleniowy. Polecam to także (a może i bardziej) osobom, które chcą wejść w ten zawód i już teraz są na tyle ambitne, że chcą spróbować swoich sił kategorii nieruchomości premium. Ten film pokaże Wam… czy warto. Zobaczycie tu, że to nie tylko pokazywanie ładnych wnętrz, ale i codzienna „walka” ze sprzedającym, jego obawami, ambicjami, charakterem, oczekiwaniami. Nie jest lekko i to właśnie doskonale pokazuje seria Transakcje za milion dolarów: Nowy Jork.

To najlepszy film dla agentów nieruchomości. Przyszłych i pracujących już w zawodzie.